
Droga Krzyżowa po laskowskich ścieżkach
W piątek poprzedzający Niedzielę Palmową, zgodnie z wieloletnią tradycją, ścieżkami laskowskiego Ośrodka przeszła droga krzyżowa. W skupieniu i modlitwie wspólnota zatrzymywała się przy stacjach Męki Pańskiej, przygotowując serca na nadchodzący Wielki Tydzień. Poniżej publikujemy rozważania przygotowane przez pracowników Ośrodka.



Wstęp
Panie Jezu Chryste, o Tobie mówił prorok Izajasz: „Nazwano Go imieniem: Książę Pokoju” (por. Iz 9,5). O Tobie pisał św. Paweł: „On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość” (Ef 2,14). Ty mówisz: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka” (J 14,27).
Jezu, na drodze współcierpienia z cierpiącymi, chcemy przejść drogę krzyżową we wspólnocie serc i w zjednoczeniu z Tobą. Pomóż nam, byśmy z każdym dniem coraz bardziej byli pewni prawdy, którą powtarzamy raz po raz, że przez Krzyż idziemy do Nieba. By i do nas dotarło na nowo Twoje paschalne pozdrowienie „Pokój Wam”.
I. Jezus na śmierć skazany. (przyg. Paweł Kacprzyk)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus na śmierć skazany czyli mój sąd.
Sąd, sędzia. To bardzo pojemne pojęcia. Gdyby poszukać skojarzeń to usłyszymy
sprawiedliwość, obiektywizm, kara, uniewinnienie. Ale ktoś inny powie niesprawiedliwość,
wyroki polityczne, nadzwyczajna kasta…
Ocenianie, sądzenie towarzyszy nam stale. Uczestniczymy w tej procedurze na co dzień.
Jesteśmy prokuratorami, obrońcami, w końcu sędziami. Codziennie oceniamy innych. Że są za
mało pracowici, że się popisują, że są za mało chrześcijańscy, albo dewocieją. Że ich decyzje,
sposób życia, codzienne wybory to zło i głupota. Bardzo łatwo i chętnie obserwujemy,
oceniamy, sądzimy i wydajemy wyroki. Jest jednak w tym wszystkim pewien problem, taka
uwierająca myśl, że „ja sędzia” też bywam podsądnym…
Ta zmiana perspektywy powinna zrodzić refleksję, że inny człowiek, jego wybory nie są tak
proste jak się powierzchownie wydaje. Bo moje wybory też nie są proste i dla wszystkich
zrozumiałe Więc czy mogę być sędzią innej osoby? Jakie mam do tego kompetencje, jak
głęboko widzę motywacje, zranienia i to wszystko co przekłada się na konkretne działania
innych.
Skazany Panie Jezu pozwól mi widzieć Ciebie w każdym człowieku którego codziennie
oceniam. Pozwól zanim wydam wyrok, wykonać wysiłek zrozumienia bliźniego.
II. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. (przyg. Zbigniew Jęczmyk)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Krzyż – to nie są jakieś szczególne okoliczności, to nie choroby, cierpienie, śmierć – TO ŻYCIE, takie zwyczajne, ze wszystkimi okolicznościami, na które często nie mamy wpływu. Jezu Ty wiesz ile kosztuje decyzja by przyjmować to na co nie mamy wpływu.
Panie Jezu chcę być przy Tobie w tym momencie kiedy Ty przyjmujesz krzyż, chcę – mimo że wokół mnie jest atmosfera lęku przed krzyżem. Dziś usuwa się krzyż z przestrzeni publicznej, usuwa się krzyże ustawione wzdłuż dróg przez naszych przodków.
Dzięki Twej Męce, o Jezu, krzyż stał się nam znakiem zwycięstwa, znakiem naszej przeogromnej nadziei na to, że będziemy zbawieni i obdarowani zostaniemy życiem wiecznym.
III. Jezus upada pod krzyżem. (przyg. i czyt. Kamil Surma)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus upada pod ciężarem krzyża, ale się nie poddaje. Powstaje, mimo bólu, zmęczenia i samotności. Jego upadek przypomina nam, że w życiu każdy z nas doświadcza trudnych chwil, słabości i cierpienia. Czasem wydaje się, że nie mamy już sił, by iść dalej, ale Jezus daje nam nadzieję – pokazuje, że można a nawet trzeba się podnieść.
W tym upadku jest ukryta obietnica: Bóg nigdy nas nie zostawia, chociaż tego czasem nie odczuwamy – On jest. Jego miłość jest większa niż nasze porażki, a Jego łaska pomaga nam wstać. Nadzieja chrześcijańska nie polega na unikaniu trudności, ale na wierze, że nawet w największym cierpieniu nie jesteśmy sami. Upadki są częścią życia, zaś podnoszenie się to w istocie samo życie. Jezus, który pierwszy raz upadł i powstał, daje nam siłę, byśmy i my potrafili podnosić się w naszych codziennych trudnościach.
Jezu upadający pod ciężarem krzyża na kalwarysjkiej drodze naucz nas powstawać z każdego upadku i wlej w nasze serca nadzieję.
IV. Jezus spotyka Matkę swoją. Matka spotyka swego Syna. (przyg. Anonim)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Dla Maryi wiele spotkań z Bogiem nie było łatwe. Nie było łatwo odpowiedzieć na propozycję Anioła – a jednak odpowiada odważnie, choć nie wie, co ją czeka. Tym aktem odwagi pokazuje odwagę wszystkich Matek przyjmujących w swoim łonie historie nowego poczętego człowieka. Pierwsze „tak” to pierwszy krok na długiej liście posłuszeństwa Bogu.
Maryja uczy nas zgadzania się z wolą Boga. Choć nie rozumie – ufa. Rozważa każde słowo i każde wydarzenie w swoim sercu. Jest kobietą, która słucha i akceptuje życie takim, jakim ono jest – z jego dniami szczęśliwymi, ale także z jego tragediami. Maryja trwa i milczy w obliczu tajemnicy Syna, który dochowuje posłuszeństwa Ojcu.
Maryja nadal zmaga się z Bogiem, który musi być tylko wzięty w ramiona i z takim życiem, które dotarło do progu najgęstszego mroku. Maryja jest wiernie obecna przy swoim Synu, który w tej chwili otwiera nam wszystkim bramy zmartwychwstania. Wierna wobec planu Bożego, ale również ze względu na jej instynkt matki, która zwyczajnie cierpi za każdym razem, kiedy jakieś dziecko przechodzi przez mękę.
Maryja swoją postawą na ostatniej drodze swego Syna uczy nas cnoty oczekiwania, także wówczas, gdy wszystko zdaje się bezsensowne. Ona zawsze ufająca Bogu, nawet wówczas, gdy zdaje się być On przesłonięty z powodu zła świata.
W chwilach trudnych, oby Maryja, Matka którą Jezus podarował nam wszystkim, zawsze wspierała nasze kroki. Oby zawsze mówiła nam do serca: wstań, spójrz naprzód, spójrz na perspektywę. Bo Ona jest Matką nadziei.
V. Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi. (przyg. Leszek Połomski)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Najczęściej trud, cierpienie, krzyż jaki zdarza nam się nieść nie jest wyborem o który wcześniej zabiegaliśmy. Człowiek niosący jakikolwiek krzyż, naznaczony cierpieniem, ma nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto ulży, wesprze, pomoże. Wielu wokół nas zgiętych pod ciężarem trudów życia codziennego, choroby, samotności, nałogu, różnego rodzaju braków, potrzebuje wsparcia. Czasami cierpienia są tak duże, że nogi się uginają i następują upadki jeden po drugim, czasami mniejsze, ale długotrwale uwierając stają się trudne do zniesienia. W każdym z tych przypadków, w potrzebującym możemy ujrzeć oblicze Jezusa – „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40) Od tego jaka jest nasza wiara, co w życiu jest dla nas najważniejsze, będzie zależeć czy uda nam się w sercu obudzić miłość przynaglającą kochać bliźniego jak siebie samego. Czy odważymy się ponieść koszt tej decyzji? Wzięcia na siebie trudów drugiego człowieka, aby idąc przez życie unieść część Jego cierpienia na swoich barkach. Czy raczej zastosujemy unik obojętności, bo przecież zawsze mamy bardzo ważne, niecierpiące zwłoki sprawy do załatwienia i pewnie znajdzie się ktoś inny kto pomoże.
Panie daj nam taką wiarę, która obudzi w nas serce czujne i empatyczne, która będzie inspirować uczynki miłości te drobne jak: uśmiech, dobre słowo, czas spędzony razem, jak i te wymagające większego poświęcenia, dając naszym braciom nadzieję na lepsze jutro, a wtedy lepsze Jutro, będzie również naszym udziałem. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.(Łk 9,24).
VI. Weronika ociera twarz Jezusowi. (przyg. Wojciech Święcicki)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Cierpienie bliźniego często budzi w nas lęk. Nie wiemy jak się mamy zachować. Boimy się, że nasze współczucie, nasza pomoc będzie źle odebrana. Być może osobie cierpiącej sprawimy dodatkowy ból naszą niezręcznością, brakiem umiejętności okazania empatii. W takiej sytuacji często chowamy się w swoim milczącym lęku, mając na swoją postawę wiele racjonalnych usprawiedliwień. Czy nie jest to jednak zawoalowana postawa egocentryzmu ? Jak często myślimy o tym, czego naprawdę oczekuje od nas osoba cierpiąca?. Czy faktycznie potrzebuje perfekcyjnego i profesjonalnego wsparcia ? Rozważmy, która z osób jest w stanie wypełnić zalęknione serce cierpiącego człowieka ciepłem i nadzieją: lekarz za biurkiem opisujący stan chorobowy, leczenie ,możliwe rokowania, mówiący chłodnym bezosobowym i profesjonalnym tonem, czy prosta salowa, która pełna troski układa pod głową chorego poduszkę, zwracając się do niego z czułością i współczuciem. Weronika ocierając twarz z krwi i potu cierpiącemu Jezusowi nie zastanawiała się jak wypadnie, zrobiła gest płynący prosto z serca. W sytuacjach trudnych uczmy się mniej myśleć o sobie a więcej o bliźnim. Nie bójmy się, że nie wiemy jak mamy postąpić. Jeśli nasz gest będzie prawdziwy, osoba cierpiąca zawsze poczuje nasze wsparcie. Nie zadawajmy więc pytań, jak możemy pomóc, tylko pomagajmy prostym gestem, na który w danej chwili nas stać, mając przed oczyma Weronikę, ocierającą twarz Jezusowi.
VII. Jezus drugi raz upada. (przyg. Małgorzata Kępa)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Upadasz Jezu po raz drugi, każdy upadek boli coraz bardziej – mniej sił, większe rany, coraz większy ból… W poniżeniu jednak podnosisz się i pokazujesz, że kolejny raz będziesz próbował iść dalej pomimo odrzucenia i zniewagi jakie Cię spotkały ze strony jerozolimskiego ludu i z powodu naszych grzechów.
My również w życiu upadamy po razu drugi, trzeci i kolejny… Czasem brak nam sił, żeby się podnieść. Codzienne zmagania z życiem, chorobą, samotnością, odrzuceniem i słabością to nasze bolesne upadki. Wydawać by się czasami mogło, że nie ma ich końca, przychodzi zwątpienie, załamanie. Jednak Ty Jezu dajesz nam siłę, pokazujesz, że mimo grzechu czy niepowodzeń dzięki Tobie możemy kolejny raz powstać. A gdy już nie mamy siły, dźwigasz nas sam na Swoich świętych ramionach i prowadzisz Swoją drogą.
VIII. Jezus pociesza płaczące niewiasty. (przyg. Kamila Miler-Zdanowska)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus spotyka płaczące niewiasty, które opłakują Jego cierpienie. On jednak nie pozwala im zadręczać się tylko bólem, wskazując na przyszłość, kiedy to Jego śmierć będzie początkiem nowego życia. „Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad dziećmi waszymi” – mówi Jezus, zwracając uwagę na to, że prawdziwa nadzieja nie polega na litości, lecz na świadomym patrzeniu na sens cierpienia.
W tej stacji dostrzegamy nadzieję, która nie kończy się na chwilowej pociesze, ale prowadzi do głębszego zrozumienia, że każdy trud, każda łza, może prowadzić do odnowy. Jezus, przez swoje cierpienie, staje się źródłem nadziei, przypominając, że nie ma ciemności, która nie mogłaby zostać rozświetlona przez światło Jego ofiary. Ta stacja uczy nas, że nawet w najtrudniejszych chwilach, w bólu i łzach, mamy nadzieję na coś większego, co przynosi ostateczne zbawienie.
IX. Jezus upada po raz trzeci. (przyg. S. Hiacynta FSK)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Usłysz, o Panie, moją modlitwę,
przyjm moje błaganie…
Albowiem nieprzyjaciel mnie prześladuje:
moje życie na ziemię powalił,
pogrążył mnie w ciemnościach…
A we mnie duch mój omdlewa,
serce we mnie zamiera…
Ps 143
Są Takie sytuacje w naszym życiu, w których po prostu brakuje nam siły, kiedy doświadczamy tragicznych porażek, przeżywamy chwile zwątpień, dotykają nas różne traumy, wówczas czujemy, że wszystkiego jest za dużo… Żadne słowa pocieszenia nie pomagają, żadne gesty wsparcia nie przynoszą ulgi.
Pomóż nam Panie wyciągać wnioski z porażek, ulecz nasze zranienia, pozwól zrozumieć logikę codziennego obumierania, abyśmy mogli zobaczyć promyk nadziei na zmartwychwstanie i szczęście zjednoczenia z Tobą.
X. Jezus z szat obnażony (przyg. Małgorzata Kwiatek)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Na szczycie Golgoty Jezus zostaje brutalnie pozbawiony szat. Żołnierze podzielili między siebie Jego ubranie, a nagiego Boga – Człowieka zawlekli w stronę krzyża. Trudno wyobrazić sobie moment większego zawstydzenia, upokorzenia i pogwałcenia godności. Jest w tym coś niezwykle przejmującego – Ten, który przyodział cały świat w piękno – stoi nagi i upokorzony. To symbol całkowitego ogołocenia, całkowitego daru z siebie. Jak często my sami czujemy się obnażeni, pozbawieni godności, wystawieni na widok publiczny w naszych słabościach. Jak często inni ludzie odbierają nam to, co do nas należy – dobre imię, poczucie wartości, godności. Chrystus obnażony mówi nam: znam ten ból, znam to upokorzenie. On nie towarzyszy nam jako obserwator naszego cierpienia, ale jako jego współuczestnik. To najgłębszy akt Jego solidarności i bliskości z nami.
Panie Jezu, który zostałeś upokorzony i pozbawiony godności, bądź przy tych, którzy dziś są upokarzani i pozbawiani godności. Pomóż nam szanować godność każdego człowieka; naucz nas patrzeć na innych z szacunkiem a nie z pogardą. W Twojej obnażonej postaci rodzi się nadzieja, że nie musimy być doskonali, byśmy byli kochani. Prawdziwa godność człowieka płynie bowiem nie z zewnętrznych cech, ale z faktu bycia umiłowanym dzieckiem Boga.
XI. Jezus do krzyża przybity. (rozważanie: Abp Fulton J. Sheen, czyt. Piotr Dziuba)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Nasz Pan wspina się na swą mównicę po raz ostatni. Tym razem nie jest nią barka św. Piotra, nie są nią wzgórza Galilei; jest nią mównica Krzyża, który, podobnie jak słowa, które za chwilę wyszepce Chrystus, sam pozostanie wymowny nawet wtedy, gdy przeminie czas. Kaznodzieją jest Słowo Boga; grono słuchaczy składa się z żołnierzy, którzy rzucają kości o Jego szaty, niewierzących, których usta są kraterami nienawiści i wulkanami bluźnierstwa oraz z wiernych – Maryi, Marii Magdaleny i Jana – niewinności, pokuty i kapłaństwa – trzech rodzajów dusz, jakie zawsze można znaleźć u stóp mównicy Krzyża. Kazanie składa się z siedmiu ostatnich słów – słów miłości i przebaczenia – skierowanych najpierw do wrogów: „Przebacz im, albowiem nie wiedzą, co czynią”, następnie do grzeszników: „Dziś jeszcze będziesz ze Mną w raju”, a wreszcie do świętych: „Niewiasto, oto syn Twój”.
Drogi Jezu, gdy słucham Twojego kazania, które ujawnia moje ogromne pragnienie miłości, zaczynam odkrywać, czym naprawdę jest miłość, i jak wiele razy ją ukrzyżowałem: przybijałem mocno Twoje dłonie, tak często uniesione, by mnie pobłogosławić; przebijałem stalą Twoje stopy, które tak często szukały mnie na podstępnych ścieżkach grzechu; raniłem Twoje usta, które tak często wzywały mnie, bym powrócił z drogi nikczemności i zaczynam rozumieć, że gdy przebijałem Twe Serce, masakrowałem swoje własne. Teraz powracam do Twojego Krzyża niczym do kielicha wszelkiej nędzy i nadziei osamotnionych grzeszników. Pozwól mi zrozumieć, że nie potrzeba wiele czasu, aby uczynić mnie świętym, potrzeba jedynie dużo miłości, a gdybym nigdy nie zgrzeszył, Panie Jezu, nie mógłbym nazywać Cię „Zbawicielem”.
XII. Jezus umiera na krzyżu. (przyg. Jadwiga Borek)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
To nie była zwyczajna śmierć: najpierw trzygodzinna agonia na krzyżu, a potem ten krzyk: „Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Aż wreszcie powierzył Swego Ducha Ojcu. Później nic już nie było takie samo: zasłona świątynna się rozerwała, ziemia się zatrzęsła, zmarli wyszli z grobów… Gdyby tylko to zapamiętano po śmierci Jezusa po latach, to nasze położenie godne byłoby pożałowania. Jezus, mimo bólu i poczucia opuszczenia, przeszedł świadomie przez śmierć, żeby już nigdy żaden człowiek nie zstępował do otchłani. Nie ma już beznadziei. Jezus pokonał śmierć z miłości do każdego z nas. Oddał On życie za przyjaciół swoich. Jezu, bądź nam miłościw w godzinie naszej śmierci.
XIII. Jezus zdjęty z Krzyża. (przyg. S. Germana FSK)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Teraz nadeszła godzina Jezusa…
Na Jego martwe ciało czekają dobre i czułe ramiona Matki. Te same dobre i czułe ramiona tuliły nowonarodzonego Syna w Betlejem, te same ramiona otaczały Go opieką w Egipcie i Nazarecie, a teraz… Maryja trzymając na rękach martwe ciało swojego Syna, chociaż dotyka klęski, wierzy, że ostatecznie to jest zwycięstwo. W tym poranionym ciele Jezusa wzrokiem wiary widzi Nowy Raj. Przez wiarę wbrew wszelkiej logice jest z nami w oczekiwaniu na Zmartwychwstanie.
Miłość nie umarła!
Kontemplujmy moc wiary Serca Maryi. Nie bójmy się, kiedy widzimy jakby klęskę Bożych obietnic i ruinę naszych nadziei. Jeśli wytrwamy, na pewno czeka nas zwycięstwo.
Niech Matka Bolesna wyprosi nam siłę na chwile próby bo przecież każda droga, każde cierpienie, każdy krzyż mają swój kres. Przyjęte z nadzieją dają początek innej drodze, drodze chwalebnego triumfu z Bogiem.
XIV. Jezus złożony w grobie. (przyg. Elżbieta Jęczmyk)
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus przyszedł na świat nic nie mając na własność a teraz umarł i został złożony w grobie, który nie należy do Niego.
Teraz wszystko jest skończone – dzieło naszego odkupienia zostało dokonane.
Już możemy żyć nadzieją, że jako dzieci Boże dostąpimy zbawienia wiecznego, które Pan nasz Jezus Chrystus przez Mękę swą i Śmierć na krzyżu nam wysłużył.
Ostatnia stacja stanowi klamrę, spina pozostałe stacje, jest odpowiedzią dawaną każdego dnia przez Kościół, że Chrystus jest z nami, jest obecny dla każdego z nas w Najświętszej Ofierze Mszy Świętej.
Nasz Pan jest z nami bo powiedział: „Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” /Mt 28,20/ I w tym właśnie jest nasza niezłomna nadzieja, że tak jak Pan nasz Jezus Chrystus zmartwychwstaniemy i wieczne zbawienie dusz naszych będzie nam dane.
Zakończenie
Chociaż nieraz może się wydawać, że śmierć, nienawiść, zło i krzywda są silniejsze niż wszystko, to jednak ostateczne zwycięstwo jest po stronie Boga, miłości, życia i pokoju.
Niech wielkanocne „Pokój Wam” Jezusa, naszego Pana i Zbawiciela, które słyszymy na co dzień w Eucharystii i usłyszymy po raz kolejny w Święta Paschalne – wlewa w nasze serca wielką ufność na nasze dziś, na jutro i na zawsze. Amen.